My to produkt lub usługa, a ty to osoba przed ekranem, która korzysta z naszego interfejsu. Dlatego my bierzemy odpowiedzialność za działanie aplikacji czy serwisu i nie ukrywamy się za bezosobowymi formami czasowników („Usunięto Ci konto”). A ty to konkretna osoba, do której zwracamy się do Ciebie bezpośrednio, bo często im więcej kurtuazji, tym mniej użyteczności.
Taka relacja to właściwy układ – konkretny, przejrzysty, prosty. Nie zawsze jednak wprowadzany do interfejsów, zwłaszcza gdy materia wydaje się poważna (np. chodzi o pieniądze).
mBank nie boi się jednak takiej relacji w interfejsie swojej bankowości. Nawet jeśli „przelałeś” sugeruje płeć, to wydaje się lepsze niż pompatyczne „przelano”. Można by się ewentualnie zastanowić, czy nie lepsze byłoby „przelaliśmy”, skoro w nagłówku widać „wysłaliśmy”.
Wartym rozważenia rozwiązaniem są również imiesłowy, takie jak „zrobione” czy „załatwione”, charakterystyczne dla codziennego języka. W tym przypadku mielibyśmy np. „Przelane!”. Czekam, aż któryś z banków wprowadzi takie jednosłowne potwierdzenie przelewu. Przecież takim właśnie słowem dalibyśmy znać znajomemu, że oddaliśmy mu pieniądze za obiad.
Bankish out
„Wysłaliśmy przelew”, „przelaliśmy X PLN”, „Na koncie zostało Ci”. To wszystko codzienny, potoczny język. mBank nie zawahał się go użyć, z pożytkiem dla swoich użytkowników. A wszystko kończy się do bólu prostym pytaniem „Co teraz chcesz zrobić?” oraz jednoznacznymi buttonami.
Ciekawe, że właściwie w ogóle nie razi nas niespójność między formą tego pytania a buttonami w drugiej osobie („Wyślij”, a nie na przykład „Wysyłam”). Czy chodziło o spójność między oboma przyciskami? „Oglądam historię” byłoby już pewnie materiałem na mema. Być może dlatego w polskojęzycznych interfejsach buttony w drugiej osobie to raczej standard. Czasowniki w pierwszej osobie brzmiałyby czasem groteskowo, choć to pewnie tylko kwestia konwencji.